wtorek, 28 stycznia 2014

Od Gepardzicy


Czułam że nie jestem tu sama. Odkąd odłączyłam się od moich przyjaciół nie znalazłam czegoś dla mnie. Że też tak jest. Z lekkim i zadziornym uśmiechem brnęłam przez jakiś czas...przez las. Snułam się...nagle coś zaryczało. I wylądowało obok mnie. Kiedy piach opadł zobaczyłam sokoła.
-Clarie nie strasz...
Burknęłam śmiechem . Przewróciłąm oczyma.
-Śmieszne ...naprawdę.
Fochnęła się na chwilę. Zaśmiałam się cicho. Szłyśmy tak spory kawał czasu. Clarie wbiła się w powietrze. Wiem jak nie lubi chodzić. Jej miejsce jest na niebie. Nagle usłyszałam jej głos:
-Widzę kocice!
Zaalarmowała.
-Jest niedaleko!
Dalej leciała .Nastawiłam uszy. Zaczęłam wąchać. Tak kocica, nieznajomy zapach. Usłysząłam szelest w krzakach. Bez zastanowienia przybrałam postawę bojową. Kiedy wyszła z krzaków wyskoczyłąm na nią i ,,przybiłam'' ją od ziemi. Nagle wyskoczył kot i zdjął mnie z niej. Prychnęłam ostro. Clarie szybko podleciała.
-Kim jesteś?
Zapytała kocica ...pusząc się.
-Intruzem.
Zaśmiałam się łobuziersko. A potem dodałam:
-Gepardzica. Szukam...hmm...stada.
No wiadomo stado by mi się przydało. Popatrzyłam po nich...
(Vene?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz