piątek, 14 lutego 2014

Od Kiary do Sfinksa

Kiedyś mieszkałam z rodzicami u Ludzi. Mieszkaliśmy w ogromnym
białym domu, mieliśmy swoje koszyczki i regularnie dostawaliśmy jeść. Wtedy nie wiedziałam jak to jest nie żyć z Ludźmi. Myślałam, że wszystkie koty mają tak jak ja. Pewnego dnia jednak tata powiedział, że muszę nauczyć się polować i tropić, bo kiedyś już tego nie będzie. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale spodobała mi się ta zabawa. Dorastałam, uczyłam się polować i tropić powoli rozumiejąc, o co chodzi mojemu tacie. W dniu swoich urodzin usłyszałam jak „moi” ludzie rozmawiali, że moich rodziców przejechał samochód, załamałam się i uciekłam do lasu. Po kilku godzinach wędrówki, zrobiło mi się żal „moich” ludzi i postanowiłam wrócić do „białego domu”. Jednak zorientowałam się, że nie wiem gdzie on jest. Błądziłam jeszcze pare dni, gdy usłyszałam przeraźliwe krzyki. Pobiegłam w ich stronę i po pewnym czasie ujrzałam przedziwne stworzenie uwięzione w sieci. No cóż pomogłam jej i tak nie miałam nic do stracenia. W końcu „to” powiedziało:
-dziękuje Ci! Uratowałaś mi życie! Nie wiem jak Ci się za to odwdzięczyć!
-nie trzeba naprawd…
-wiem! Zostanę twoją eee…. No.. Kimś, kto… z tobą chodzi wszędzie do końca życia i w ogóle
-towarzyszką?
-tak! Chodźmy! Gdzie idziesz?
Opowiedziałam jej moją historię i ruszyłyśmy dalej w końcu doszłyśmy do pięknego różowego drzewa. Zauważyłam jakiegoś kota i zaczęłam mu się przyglądać…

(Sfinks?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz