Po tym jak razem z Vene zjadłem bażanta, oznajmiła, że idzie się
zdrzemnąć ja postanowiłem się z kimś zapoznać. Poszedłem w góry. Nie
widziałam tam żywej duszy, jednak zapach w powietrzu mówił mi coś
innego, w pobliżu ktoś był. Zacząłem się kierować ku niemu, byłe lekki i
delikatny. Czyli jest tu jakaś kotka - uśmiechnąłem się na tę myśl.
Wchodziłem coraz wyżej i w końcu się na kogoś natknąłem, powoli
wyszedłem z krzaków.
- Witaj - podszedłem bliżej - Jestem Moon, a ty?
<Jakaś kotka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz