-Tak, już idziemy. -popatrzyłam na Ficusa.
Dogoniłam go szybko. Szliśmy, w ciszy oglądając las, który o tej porze wyglądał magicznie. Nagle za krzakami coś się poruszyło. Wystawiłam łapę, aby się na chwilę zatrzymali. Popatrzyłam złowieszczo na krzaki, zaczaiłam się i skoczyłam. Wylądowałam na czymś miękkim... Okazało się, że na kocie.
-Ehh ... Przepraszam... Ale następnym razem nie czaj się w krzakach, Moon. Nic ci nie zrobiłam? -wstałam i jemu także pomogłam się pozbierać.
-Vene, żyjesz? -usłyszałam głos Skazy.
-Jasne. -powiedziałam.
<Moon, Skaza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz