Już nie obchodził mnie biały dom. Choć
pamiętam z stamtąd tyle rzeczy. Nie chce tam wracać. Nie ma Rodrigesa
nie ma mnie. Proste jak drut. Chodziłem tak aż niespodziewanie w oddali
ujrzałem kotkę. Była biało -brązowa. Spacerowała sobie z uśmiechem.
Podeszłem do niej :
-Hejka! Lekko się przestraszyła. -Kim jesteś? Spytała odsuwając się. -White. Jeśli jest tu ona może i jest kotów więcej. -Szukam stada. Podeszła bliżej. -Scourge, jest tutaj stado. -Serio? Zaprowadzisz mnie może do Alfy? Kiwnęła głową. (Scourge?) |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz