Ostatnie wędrówki kończyły się fiaskiem... nie mogłyśmy znaleźć miejsca w którym poczułybyśmy się bezpiecznie...
Clary jak
zawsze co noc gadała mi o plusach życia w stadzie i wypominała to, że to
ja ją namówiłam do odejścia od jej rodzinnego stada...
- Gdyby nie twa chęć wędrówki nadal bym z nimi była... a ty z nami - powiedziała naciskając na ostatnie słowa
- Prędzej czy później, bez twojej wiedzy - zaznaczyłam - odeszłabym...
- Mamo! - od
czasu gdy mnie znalazła wpajała mi, że jest moją matką... nie
przeszkadzało mi to... nie przeszkadzało mi mówienie do niej mamo... ale
przeszkadzało mi to, że w sumie obsesyjnie chciała abym zawsze się jej
słuchała - Mówiłaś mi to setki razy! Wiem.. strażnicy by mnie złapali! -
uśmiechnęłam się nieprzyjemnie - Ale ja mam swoje sposoby i bym
uciekła...
- Ale tak się nie stało - odparła triumfalnie
- Możemy już o tym nie mówić? Proszę - odparłam tak słodko jak tylko potrafiłam
Coś
zaszeleściło w krzakach. Spojrzałam w tamtą stronę... nagle szum ustał.
Podeszłam powoli w stronę wcześniej słyszanego odgłosu.
Gdy byłam blisko poczułam zapach którego nie czułam od czasu natknięcia się na kocie stado... Był tam jakiś kot...
Nie wiedziałam czy jest sam, czy może jest tam ich więcej, podeszłam nieco niepewnie do Clary.
- Tam ktoś jest - szepnęłam
Stanęła koło
mnie i spojrzała na krzaki, uśmiechnęła się i poszła w ich stronę,
zaskoczona jej zachowaniem stałam jak wryta. Gdy się ocknęłam była już
blisko krzaków, podbiegłam do niej.
- Czuję stado - uśmiechnęła się - Chcę się przywitać i poprosić o możliwość dojścia...
- Co?!- zagrodziłam jej drogę - Nie ma mowy!
- Bo ja nie chcę! Jak tam pójdziesz to pójdziesz tam sama! Ja nie mam zamiaru się w to mieszać!
- Za późno - zaśmiała się cicho - Już cię usłyszeli i nas obserwują - ominęła mnie i podeszła bliżej krzaków.
Spojrzała na
mnie po czym chwyciła mój ogon i przyciągnęła mnie do siebie...
próbowałam się wyrwać, ale próby były daremne, była ode mnie silniejsza i
nie miała szans.
- Możesz wyjść? - zapytała kota za krzakami
Powoli i
niepewnie ktoś wyłonił się z krzaków. Była to kotka, w ciemności krzaków
trudno było mi określić czy jest to Alpha czy może jedna ze zwykłych
kotek. Kiedy poczuła się pewniej podeszła jeszcze bliżej.
- Jestem Clary, a to Codik - wskazała na mnie.
Jej głos był dość stanowczy i twardy, dało się wyczuć, że jest Alphą. Poczułam się nieco pewniej
- To twoje tereny? - zapytałam dla pewności
<Vene?>